Jabłka Adama

Data:
Ocena recenzenta: 10/10

Anders Thomas Jensen, to nazwisko które z pewnością warto zapamiętać. Duński reżyser i zarazem scenarzysta przeszedł chyba samego siebie. Stworzył film z doskonałym połączeniem czarnej komedii i dramatu. Dramat, bo życie bohaterów różowe nie jest, a że można całość przedstawić w genialny, komiczny sposób to już inna sprawa.

Fabuła z pozoru banalna, wręcz zbyt prosta. Adam jest neonazistą i byłym przestępcą. W ramach resocjalizacji udaje się do wiejskiego kościółka gdzie trafia pod opiekę pastora Iwana (Mads Mikkelsen). Tam spotyka dwójkę innych podopiecznych pastora: Gunnara (Nicolas Bro) oraz Khalida (Ali Kazim). Głównym zadaniem Adama jest upieczenie szarlotki, tym samym opieka nad kościelną jabłonią. Zadanie z pozoru proste staje się coraz bardziej skomplikowane.

Na początku można podziwiać wiejskie krajobrazy i poznać głównych bohaterów. Iwan jest co najmniej dziwnym pastorem który z własnej głowy wypiera rzeczywistość, wszelkie zło i niepowodzenia przypisuje siłą szatana. Gunnar jest byłym tenisistą i alkoholikiem zarazem. Khalid, arabski imigrant obrał sobie za cel zniszczenie sieci stacji Statoil, regularnie więc na nie napada. Wkrótce pojawia się Sarah Svendsen (Paprika Steen), kobieta która ma urodzić upośledzone dziecko. Sześciorgiem dziwaków opiekuje się miejscowy lekarz, Dr Kolberg (Ole Thestrup), jest bardzo bezpośredni i dobrze zna zachowania Iwana.

W filmie każda z postaci jest doskonale wykreowana, można bohatera polubić lub znienawidzić. To drugie jest raczej trudniejsze, każde zachowanie jest ukazane w bardzo komiczny, wręcz wyszukany sposób. Widz śmieje się więc przez łzy. Generalnie przez cały seans niewiele dobrego się dzieje. Adam ma ciągle pod górkę, Iwan radzi sobie jak może jednak nie dopuszcza prawdy do własnego umysłu. Khalid oraz Gunnar niby pomagają, jednak przez ich sposób bycia więcej z tego szkody niż pożytku. Do tego bóg wydaje się wszystkich bardziej nienawidzić niż kochać.

Pozornie proste zadanie Adama przeradza się więc w walkę o przetrwanie, przetrwanie jabłoni, bo w zasadzie wokół tego drzewa całość się kręci. Szpaki, robaki i pioruny zdające się być boską, czy też szatańską siłą znacznie utrudniają zadanie. Szóstka bohaterów stara się więc odmienić los, przy okazji jednak ich własne życie daje im nieźle w kość. Iwan który z założenia ma pomagać swoim podopiecznym sam potrzebuje pomocy i to bardziej niż inni.

Wszystko co się w filmie dzieje jest doskonale wyważone, granicy między komedią a dramatem praktycznie nie ma. Wszelkie zło wydaje się być nad wyraz komiczne. Jednak mało co jest w filmie proste i oczywiste. Wszelkie zdarzenia mają w sobie wiele morałów. To co złe często prowadzi do dobra, z pozoru błędne decyzje pomagają rozwiązywać niełatwe problemy. Absurdy których w filmie nie mało, są doskonale tłumaczone, tym samym bardziej realne i prawdziwe.

Zlepiając wszystko w jedną całość powstaje film smutny i zarazem niezwykle zabawny. Trudno powstrzymać się przed własnymi przemyśleniami, trudno też nie wczuć się w role postaci. Scenariusz jest prawdziwym majstersztykiem, całość to już geniusz. Klasyczny przykład tego, jak zrobić coś, czyli świetny film, z niczego, czyli banalnej na pozór fabuły. Reżyserowi, scenarzyście wyszło to wręcz znakomicie. I do tego muzyka, ta bawi do łez.

Czy warto? Wręcz trzeba! Jabłka Adama to film który powinien być obowiązkową pozycją każdego kino-maniaka. Ciężko znaleźć tak doskonałe połączenie komedii z dramatem. Do tego z pewnością na długo zapadnie w pamięć.

Dzięki za recenzję jednego z moich zam filmów. Zgadzam się , że ten film trzeba zobaczyć.

Dodaj komentarz